Podejmowanie wyboru

W tym rozdziale postaram się wyjaśnić procesy jakie zachodzą w naszym myśleniu podczas dokonywania wyborów oraz przybliżyć obraz i zasady postrzegania przez nas okoliczności, jako tych przyczyn, które kierują naszym wyborem drogi. Proces dokonywania wyboru chciałbym omówić na przykładzie dostania się do wymarzonej uczelni z kilku możliwych lub dostania się do wybranej firmy z kilku możliwych nowych miejsc pracy, tak byśmy bliżej przyjrzeli się temu co dzieje się w naszej świadomości.

A więc co robimy, kiedy mamy możliwość wyboru różnych dróg życiowych? Używamy swojej wyobraźni, by wymyślić plusy i minusy każdej z opcji, jaką mamy do wyboru. I tak powstają zalety głównej linii myślenia, czyli pojawia się droga faworyzowana, na której najbardziej nam zależy.

Aby umniejszyć rangę opcji niefaworyzowanych umniejszamy ich znaczenie poprzez przyzwyczajenie się do tych dróg w naszej wyobraźni, przez co tracą one atrakcyjność, bo oto nowe miejsce pracy nie jest już taką zagadką. Widzimy siebie na tym wyobrażonym miejscu i swoje życie, a nasza wyobraźnia współdziała z logiką okoliczności i upewnia nas co do słuszności naszego wyboru.

Co jeszcze robimy z naszym wyobrażeniem dróg życiowych? Ano przedstawiamy sobie w wyobraźni obrazy opcji niefaworyzowanych jako liczone w latach, natomiast droga najbardziej przez nas pożądana obrazowana jest przez nas w czasie liczonym w miesiącach. Taki sposób myślenia wydłuża odstępy między awansami w firmie niefaworyzowanej, a intensyfikuje karierę w firmie w której najchętniej się widzimy.

Robimy coś jeszcze z naszą faworyzowanym miejscem pracy. A mianowicie tworzymy rozbieżność oczekiwań awansów od ich przewidywanego punktu wydarzenia się. Co to oznacza? Zakładamy spodziewany awans wyobrażając go sobie po roku pracy w nowej firmie, ale oczekiwania umiejscawiamy na czas półroczny, a nawet kilku miesięczny. Tak właśnie pojawia się tajemniczość nowego miejsca pracy i atrakcyjność niespodzianki z nią związanej.

Wydaje się, że w firmach niefaworyzowanych nie ma takiej rozbieżności przewidywania i oczekiwań, przez co takie posady tracą na atrakcyjności.

Poza tym, zwróćcie uwagę, że odruchowo i mimowolnie wyliczamy cechy niefaworyzowanych miejsc pracy zaczynając od minusów, a następnie wymieniamy zalety tych miejsc pracy, lecz kończymy nasz proces ich oceny ponownie przywołaniem minusów tychże miejsc niefaworyzowanych. I odwrotnie postępujemy z ofertą najbardziej atrakcyjną, to jest, zaczynamy myślenie o niej od wyliczania plusów tej pracy, po czym przechodzimy do jej wad, by zakończyć naszą analizę ponownie zaletami faworyzowanego miejsca pracy.

Co jeszcze robimy w odmienny sposób? Ano dla faworyzowanej pracy zadajemy inne pytania niż dla pozostałych, pytamy; „jak będzie wyglądało nasze życie?” (a nie tylko praca), a w pozostałych pracach pytamy; „kim będę na tej drodze?”, czyli ogranicza się to bardziej do pracy i nie wchodzi w sferę życia pojmowanego całościowo.

W niefaworyzowanych pracach te pytania płyną z okresu lat, natomiast w faworyzowanej z okresu nadchodzących miesięcy przez co przybliża nam ten obraz. Staje on się bardziej realny, a skoro tak, to jego realność umożliwia nam przyjęcie punktu widzenia tej bardziej pożądanej pracy.

Zauważmy, że czekamy jednocześnie na kilka zdarzeń na przykład tego co za tydzień, za miesiąc, za trzy miesiące, za pół roku czy rok, ale one nie sumują się tylko nakładają na siebie stworzonymi wyobrażeniami własnego „ja” w tych okresach.

Powyżej roku czy pół nie widzimy tego na co możemy czekać, ale abyśmy zobaczyli i zaczęli czekać muszą zabłysnąć w naszej świadomości w tych okresach funkcjonowania umysłu. Jeśli na przykład coś pojawi się za pięciu miesięcy to musi dojść do odległości trzech miesięcy, aby zabłysło w punkcie krytycznym, gdzie styka się z naszym „ja”, bo tak pracuje nasz umysł.

Zauważcie, że przerzucamy echo, czyli oczekiwanie sukcesu, przed spodziewanym sukcesem mniej więcej o połowę długości okresu na jaki czekamy, przy czym to echo jest okresem czasu a nie punktem, w którym spodziewamy się sukcesu.

W faworyzowanej pracy przerzucamy sukces i wyobrażenie własnego „ja” z tego spodziewanego za sześć miesięcy na trzy miesiące, a z trzech miesięcy na jeden miesiąc i z miesiąca na tydzień, a tu są już obecne okoliczności które znamy więc sukces umieszczony w okolicznościach znanych powoduje, że wydaje nam się atrakcyjna ta oferta, bo ten sukces jest już na wyciągnięcie ręki, mimo że jest tylko cieniem przesuniętym z jednego miesiąca w niefaworyzowanych patrzymy na dłuższe okresy, więc nie ma sukcesów do przesunięcia, a jedynie żmudna praca.

Kiedy zadajemy pytanie; jak będzie wyglądało moje życie za pół roku i umiejscawiamy sukces wcześniej, bo tak pracuje nadzieja z wyobraźnią, to przechodzimy przez okres 3 miesięcy, bo mniej więcej w połowie umiejscawiamy sukces, którego właśnie aż tak wcześnie oczekujemy i po raz drugi przez ten punkt trzech miesięcy przechodzimy gdy wracamy z odpowiedzią na nasze pytanie co będzie za sześć miesięcy. Czyli podwójnie przechodzimy przez fikcję, co nas upewnia w przekonaniu, że skoro dwa razy przebłysło w naszej wyobraźni, to coś prawdziwego musi w tym być?

Jednocześnie zapytany jak będzie wyglądało moje życie za trzy miesiące , to również nadzieja z wyobraźnią umiejscawiają sukces, którego od tego momentu półtora miesiąca możemy się spodziewać. I te wyobrażenia sukcesów nakładają się na siebie wyobraźnia za trzy miesiące i za półtora miesiąca, przy czym im dalej tym większa wyobraźnia i większy sukces, bo ten sukces za półtora miesiąca wydaje się mniejszy od tego za trzy miesiące ale większy niż sukces za 2 tygodnie, bo tu sięgają już okoliczności teraźniejszości więc wyobraźnia ma mniejsze pole do popisu.

Przechodzimy przez te półokresy dwa razy bo jeden raz gdy zadajemy sobie pytanie, a drugi raz gdy odpowiadamy sobie, więc pojawia się złudzenie sukcesu w naszej wyobraźni.

W drugim przypadku niefaworyzowanej drogi oczekujemy awansu lub sukcesu później niż on faktycznie nastąpi, czyli po prostu pracujemy bez niecierpliwego wyczekiwania na sukces. Warto zauważyć, że oczekujemy wtedy nie podwójnie długiego okresu, a powiększonego o połowę swojej długości na przykład, sukcesu będącego gdzieś w naszej głębszej realnej świadomości za trzy miesiące, spodziewamy się za  cztery i pół miesiąca, to co może wydarzyć się za pół roku funkcjonuje w naszym umyśle jako spodziewany za dziewięć miesięcy i tak dalej.

I kiedy niespodziewanie wcześniej otrzymamy sukces czy awans, to następuje „odprężenie sukcesu” trwające nie podwójnie długo a właśnie do połowy odległości wyczekiwania czyli z trzech miesięcy do cztery i pół miesiąca, a z pół roku do dziewięć miesięcy. Czujemy wtedy zadowolenie z niespodziewanie szybkiego awansu i to nam wystarcza na dalszy czas.

A co dzieje się przed, podczas i po egzaminie lub rozmowie kwalifikacyjnej? Zauważmy, że przed egzaminem lub rozmową kwalifikacyjną bacznie obserwujemy kandydatów i to maksymalnie dużą grupę, na tyle na ile pozwala nam nasze postrzeganie. Ustalamy swoje szanse na podstawie oceny kandydatów i zazwyczaj nie lubimy zdawać egzaminu jako pierwsi i ostatni, by mieć czas na przygotowanie się psychiczne i ustalenie swojej pozycji w grupie.

Po zdanym egzaminie, gdy czujemy, że dobrze wypadliśmy ta grupa porównawcza bardzo maleje. Porównujemy wtedy grupę na tle swoim, czyli własnego „ja”, a gdy źle wypadliśmy przyrównujemy siebie, czyli własnego „ja” do grupy. Dzieje się tak dlatego, że gdy dobrze wypadliśmy i zmniejszamy grupę to tym samym zwiększamy w ten sposób postrzeganie naszego sukcesu, jako że wydaje nam się, że jest mniej kandydatów, którzy mogą nam zagrozić. Natomiast gdy źle wypadniemy to powiększamy grupę do której przyrównujemy się zwiększając tym samym postrzeganie szans naszego sukcesu, bo oto ludzie podobni jak ja mają się dostać, więc ja może należę do tej licznej grupy?

Zauważmy, że układamy cele w kolejności liniowej od najbliższych do najdalszych jednocześnie wartościując je, ale tu pojawia się różne , wydawałoby się logiczne wartościowanie od ważności celów. I tak z pośród dziesięciu celów na drodze swojej pracy w firmie to piąty czy ósmy cel w liniowym rozłożeniu czasowym może być ważniejszy, a drugi czy czwarty mniej ważny. Ta różnica zaburza naszą logikę okoliczności, która układa w szereg wszystkie zdarzenia bo pojawia się logika rozumu która skacze po ważności zdarzeń.

Możliwie najpełniejszy obraz okoliczności dotyczy tego najbliższego zdarzenia ale niekoniecznie tego najważniejszego. Natomiast powstaje zakłócenie oczekiwań co do kolejnych zdarzeń bo my poprzez swoją wyobraźnię tworzymy najsilniej okoliczności najważniejszych zdarzeń a nie tych najbliższych. Stąd wyobrażenia z pozycji ósmego celu czy piątego celu na linii zdarzeń zakłócają i zakłamują spodziewany obraz okoliczności, gdyż ten obraz widzimy jako dotyczący najbliższego zdarzenia.

Przy dużych celach działa nasza wyobraźnia powodując wyobrażenie sobie kilku lub po prostu więcej okoliczności niż przy małych celach i tu powstaje zaburzenie linii okoliczności, powodując że przy dużych celach okoliczności są gęsto utkane a to powoduje iż przewidujemy tam pojawienie się niezaplanowanych celów o małej wartościowości.

Po prostu wokół dużych celów okoliczności są gęsto utkane tak że nie ma miejsca na inne duże cele, które mają swój pakiet okoliczności, dlatego tam spodziewamy się małych celów a nie dużych. Natomiast przy małych celach przewidujemy możliwość pojawienia się większych celów, które mogłyby spowodować zmianę kursu.

Gdy jednak duży cel pojawi się w okolicznościach gęsto utkanych jakiegoś dużego celu, to aby nie zrezygnować z już zaplanowanego dużego celu ani z tego dużego celu który się pojawił, odzieramy z wartości cel następujący po nich i mówimy wtedy; „najwyżej nie pojedziemy w tym terminie na wakacje”, nawet jeśli ten duży nowy cel nie wymaga rezygnacji z podróży.

Tą podróż odzieramy czasowo z okoliczności. Zawieszamy te okoliczności wyjazdu wakacyjnego w czasie, by zobaczyć efekt po zdobyciu nowego celu i to czy okoliczności nowego celu pozwolą nam na wyjazd? I dopiero wtedy powracamy do okoliczności wyjazdu wakacyjnego.

Na chwilę zawieszamy okoliczności kolejnego celu by jak najwięcej z nich zaadoptować do naszego nowego celu nieprzewidzianego. Tak jakby przygotować na szybko podłoże dla nowego celu. Dzieje się tak dlatego, że okoliczności zazwyczaj wynikają z przeszłości i są logiczne, więc jeśli nagle pojawi się jakichś nieprzewidziany duży cel, to aby miał logiczne okoliczności zabieramy je z celu następnego, czyli naszego wyjazdu wakacyjnego.