Linia okoliczności

Dokończmy rozważania linii okoliczności z rozdziału „Dokonywanie wyboru”. Wszystko to o czym piszę układa się w jedną całość, co prawda dość skomplikowaną, ale nam przecież zależy by dogłębnie poznać jak zbudowane jest nasze postrzeganie życia, a nie zadowalanie się powierzchownym rozumieniem go. A więc co można zauważyć w naszym postrzeganiu?

Kiedy przechodzimy przez punkt na który czekaliśmy, mam na myśli jakieś wydarzenie, pojawiają się nowe okoliczności tego wydarzenia i tak na przykład przy trzech nowych okolicznościach istnieje nasz podświadomy mechanizm, który powoduje że akcentujemy wartościowość jednej z tych okoliczności i od niej przybieramy punkt widzenia w punkcie w którym jesteśmy.

Wszystko to po to by umniejszyć znaczenie drugiej i trzeciej okoliczności i by dalej iść konsekwentnie drogą po naszej linii prostej, licząc że druga i trzecia okoliczność skoro obie są mniej ważne to znikną z czasem lub przynajmniej zmniejszą swoje znaczenie wraz z upływem czasu.

Gdyby tego mechanizmu nie było, praktycznie przy każdym wydarzeniu na naszej drodze życia zmienialibyśmy swoje dalsze postępowanie i obierane cele, tak że życie byłoby bardzo zmienne i niekonsekwentne w swoim przebiegu. Inaczej mówiąc, co rusz to zmienialibyśmy swoje dalsze cele i linię życia.

Co jeszcze można zauważyć odnośnie wydarzenia na które czekaliśmy?

Zwróćcie uwagę, że punkt „Zero”, na przykład egzamin, rozmowa kwalifikacyjna i tym podobne, nie jest odgrywany w wyobraźni jako sam egzamin w swoim przebiegu, gdy widzimy go czekając na to co nas czeka.

Tworzymy historie, które odbędą się już po nim. Nawet w trakcie egzaminu, na przykład na prawo jazdy, czy rozmowy kwalifikacyjnej, oczekujemy aby już nas wypuścili i aby ten choćby bardzo krótki okres czasu już skończył się jak najszybciej.

Mamy już stworzony przez nasze myśli świat po egzaminie, a w zasadzie dwa światy; zdania egzaminu i niezdania go.

Zauważmy, że jeśli jesteśmy na dwa dni przed egzaminem to w myślach przeskakujemy w czas po egzaminie równie odległym, czyli około dwóch dni po nim. Ale tu dzieje się pewien proces, bo kiedy spodziewamy się zdania egzaminu, to z perspektywy dwóch dni przed egzaminem, wyobrażamy sobie nasze funkcjonowanie w krótszym czasie niż owe dwa dni po nim.

Natomiast jeśli spodziewamy się niezdania egzaminu lub spodziewamy się jakiejś nieprzyjemnej sprawy, to wyobrażamy sobie i czekamy na okres dłuższy niż dwa dni. Piszę tu o naszym punkcie widzenia na dwa dni przed egzaminem.

A skoro tak to życie po zdanym egzaminie jest bliższe nam niż wyobrażenie po nieprzyjemnym doznaniu.

I zbliżając się coraz bardziej do egzaminu, będąc już w tym dniu, na przykład egzaminu na prawo jazdy, wyobrażamy sobie nasze bycie tuż po zdanym egzaminie i euforię z tym związaną, a drugie życie, niepomyślnego wyniku, widzimy na przykład następnego dnia, gdy nie zdaliśmy egzaminu. Tak, że jest zależność długości czekania na egzamin do długości wyobrażenia życia już po nim.

Skoro te długości oczekiwania i zależnej od niej wyobrażenia życia już po tym fakcie, zmieniają się, a ściślej skracają się, to jest to dowód na to, że bez udziału naszej świadomości wielokrotnie i stale wędrujemy między tymi punktami. Gdybyśmy nie wędrowali w jedną i drugą stronę to ten punkt dwóch dni po egzaminie byłby nieruchomy.

Po tych skracających się okresach przy pozytywnie zaliczonym egzaminie, czyli po przeżyciu okresu związanym z euforią, następuje długi okres odprężenia czyli oczekiwania w wyobraźni tak, jakbyśmy chcieli odpocząć od sukcesu, po czym przed kolejnym celem w przyszłości proces skracania okresów oczekiwań powtarza się.

Natomiast po długim okresie oczekiwania w wyobraźni, czyli nieprzyjemnym zdarzeniu, następuje po sobie kilka krótkich okresów oczekiwań w wyobraźni, tak jakbyśmy chcieli zaleczyć na przykład niespełnioną zmianę pracy, w której musimy pozostać na starym stanowisku i aby łatwiej przełknąć to co niechciane dzielimy to na kilka krótkich odcinków, być może szukając w ten sposób małych przyjemności tak, by ustabilizować nasze oczekiwania a co za tym idzie naszą wyobraźnię.  

Podczas echa jakiegoś wydarzenia, okresy na które czekamy i poprzez które odliczamy czas, bardzo się skracają, bo oczekujemy sukcesu i wydaje się, że są tak gęsto usłane, że zachodzą na siebie, jakbyśmy bardzo szukali sukcesu. Czyli w pracy, gdy na przykład projekt z Kasią nie wyszedł, to myślimy, że może wyniknąć z Wioletą. Te przypadki wydają się nie powiązane, ale to tylko pozory, bo tutaj działa efekt eureki.

Gdy pojawia się impuls, nowa okazja, myśl, idea to zadajemy sobie pytanie czy to ma sens? Czy to możliwe? I tym podobne. Przy czym zadajemy to pytanie w dwóch postaciach; świadomej i podświadomej. Zadajemy wiele pytań składowych, pośrednich, około głównego pytania i tak zadajemy je do ; logiki okoliczności, do okoliczności, do naszej wiedzy, do naszego doświadczenia i do naszej wyobraźni i tak dalej.

I jeśli podświadome pytania wrócą wcześniej niż główna świadoma odpowiedź to mamy efekt eureki, olśnienia.

A jeśli zadamy pytania samym sobie w tym samym czasie świadome i podświadome i tak się stanie, że podświadome odpowiedzi wrócą w tym samym czasie co świadome, na przykład podczas rozważania w czasie rozmowy, mamy efekt rozumowego myślenia.

Jeśli natomiast odpowiedzi świadome przyjdą wcześniej niż podświadome to mamy efekt dojrzewania do decyzji i odczuwamy to jakbyśmy potrzebowali czasu by przygotować się do nowego stanu rzeczy.