Życie na dnie

W beznadziejnej sytuacji życiowej miażdżymy co dzień namiastki swojej nadziei ogólnym jej zaprzeczeniem i zarazem najcięższym stwierdzeniem że; mnie już nic w życiu nie czeka! Nie zadajemy wtedy pytań drobniejszych; co przyniesie tydzień czy dzień? Te drobne jednodniowe pytania charakteryzują optymistów.

Przyjrzyjmy się bliżej celom. Zwróćmy uwagę, że są większe cele do których się dąży i takie drobne cele które się wykonuje, a które budują nasz dzień; iść na siłownię, obejrzeć ulubiony serial, spotkać się ze znajomymi i tym podobne. Osoby normalne mają cele codzienne i to stanowi o ich poziomie życia, a cel życiowy to inna sprawa, bo nie każdy go ma, choć wychowanie dzieci jest powszechnym celem.

My wszyscy widzimy problemy od największego do najmniejszego z tym, że za dużym problemem osoby normalnej  jest nie wypaczone pozytywne życie, a za wielkim problemem osoby na dnie są mniejsze problemy. Stąd nasuwa się moja porada z czasu kiedy byłem na dnie, by wypisać wszystkie swoje problemy oraz sprawy do załatwienia i rozwiązywać je niekoniecznie od największych malejąco, ale od tych najłatwiejszych, tak by ubywało wyliczonych punktów i zaczęły pojawiać się przerwy od kłopotów.

Przy problemach w życiu na dnie dorabiamy pesymistyczne okoliczności do problemów; że nic mi się nie uda załatwić, nie rozłożą długu na raty, i tak nie będę w stanie spłacać, przyjdzie komornik i tak dalej. Tworzy się w wyobraźni bardzo problematyczny świat, gdzie wszystko przychodzi z wielkim trudem. Wynajdujemy i dodajemy co rusz to nowe przeciwności losu.

Zauważmy że w życiu na dnie między problemami nie ma przerw. Po usunięciu jakiegoś problemu, który jest aktualnie naszym największym zmartwieniem, jego miejsce natychmiast zajmuje kolejny problem.

Kiedy mamy kilka problemów i przyjmujemy punkt widzenia największego problemu lub tego najbliższego i jakiś problem mija to wcale nie zmienia to postrzegania życia, bo przyjmujemy punkt widzenia kolejnego z grupy problemu który rośnie, więc poziom naszych problemów jest w miarę stabilny a przynajmniej faluje. Tak jest na dnie!

A jak jest u normalnych ludzi? Jeśli mamy wymieszane cele i problemy to odruchowo łączymy je w pary problem-przyjemność lub przyjemność-problem. To zależy już indywidualnie od konkretnych osób jaki mają sposób postrzegania życia i osobowość?

Mówimy wtedy; muszę jeszcze to załatwić, a później jadę na wakacje. Urlop nie funkcjonuje w oderwaniu od wszystkiego lecz jest połączony z czymś warunkowo. Lub drugi wariant; na razie bawię się a później będę myślał o tej czy tamtej sprawie!

A jaki jest na te pary dowód? Ano taki, że jest mniej przerw niż w wariancie drogi samych pozytywnych celów, gdzie są przerwy między każdym sukcesem.

W wariancie mieszanym cele na które czekamy przybliżają się do nas dlatego, że wykonujemy pracę celów codziennych, które są krokami w kierunku celu na który czekamy.

Na dnie też pojawiają się cele na które czekamy, a za nimi widzimy przerwę od kłopotów, inne lepsze życie, z tym że to wyobrażenie pojawia się w przyszłości i oddala się od nas bo na drodze przed sobą mamy tylko rosnące kłopoty, które natychmiast wskakują w zrobione wolne miejsce. Wydłuża to drogę do celu na który czekamy, bo problemy mają charakter wciskających się na siłę w postrzeganą przez nas rzeczywistość. Inne osoby przyglądając się nam z boku, nazywają to wynajdowaniem problemów. Widzimy więc te cele uciekające od nas, a w każdym bądź razie nie przybliżające się jakby to wynikało z ich rzeczywistej natury, zwłaszcza że ich okoliczności są wyidealizowane, gdzie rozpoczynamy już lepsze życie. Mówimy wtedy, że taki cel odkładamy na później aż potem z pesymizmem i zniechęceniem zbyt długiej drogi pełnej problemów i przeciwności rezygnujemy z niego mówiąc, że i tak by z tego nic nie wyszło.

Ale dzieje się rzecz dziwna będąc na dnie, bo po zniknięciu celu w wyobraźni określającej naszą przyszłość wracamy do naszych codziennych przytłaczających problemów, ale odkrywamy że właśnie mieliśmy namiastkę przerwy myśląc o celu. A ponieważ znalezienie realnego do osiągnięcia celu jest bardzo trudne w życiu na dnie, to pragniemy podświadomie bardziej przerwy od problemów niż samego celu, który wydaje się poza naszym zasięgiem.

To spostrzeżenie sprawia, że teraz potrzebujemy nie kolejnego celu który byłby w naszej wyobraźni lecz przerwy od zmartwień. Mówimy z utęsknieniem; kiedy to się skończy i wyjdę na prostą? Wyobrażamy sobie przerwę w przyszłości a nie cel. Dopiero, kiedy znajdziemy się w przyszłości, czyli w przerwie, to znaczy lżejszym życiu pojawia się cel na który znów czekamy i który znów nam ucieka. Cały cykl powtarza się, bo znów z rozczarowaniem wracamy do problemów i powtórnie marzymy tylko o przerwie a nie o celu. Czyli jest taka huśtawka; raz marzymy o celu a raz o przerwie!

Podsumowując, ponieważ marzenie o przerwie nie jest wystarczająco silne, poddajemy się nadchodzącemu największemu problemowi i marzenie zostaje zredukowane do myślenia o tym co będzie już po przejściu tego największego lub najbliższego problemu. Kiedy go przejdziemy i znajdziemy się w przerwie, daje to pole do pojawienia się celu w marzeniach. I w taki właśnie sposób cały cykl powtarza się!