O postrzeganiu
Chcę tu napisać o naszym złudzeniu, że nasza świadomość jest silna i niezachwiana i ma wyłączność w procesie postrzegania przez nas świata. Z pewnością tak chcielibyśmy widzieć samych siebie. Chcielibyśmy być panami swojego życia i sytuacji, gdzie nasze decyzje nie ulegają żadnym inny wpływom prócz naszej świadomości. Rzeczywistość jest jednak inna, co ma szczególne znaczenie dla ludzi z problemem alkoholowym. Nikt przecież dobrowolnie nie zdecydowałby się tak niszczyć swojego życia. A to że nawet inteligentni i mądrzy ludzie ulegają tej chorobie, świadczy o sile naszej podświadomości. W naszych oczach jesteśmy przecież odpowiedzialni, konsekwentni i w pełni panujemy nad swoim życiem. A przynajmniej chcemy tak właśnie o sobie myśleć. Ta potrzeba samoświadomości powoduje, że tak trudno zrozumieć i przyznać się, iż ma się z czymś problem.
Zjawisko to opisuje znana psychologiczna zasada tzw. konsekwencji, według której dopasowywujemy swój sposób myślenia do tego jak się zachowywujemy, tak aby zachować obraz samego siebie jako osoby jednolitej i konsekwentnej. A ponieważ zachowywujemy się w bardzo dużej mierze pod wpływem emocji, sytuacji czy namowy innych osób scalamy potem nasze postrzeganie i zachowanie w jedna całość nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Czy spotkałeś się w swoim życiu z takim przypadkiem, że oto osoba, która cię bardzo lubiła i szanowała, w sytuacji w której miałaby coś stracić np. pieniądze, zachowała się nie tak jak nakazują zasady moralne i nagle zmieniła swoja opinie o tobie. Już nie jesteś lubiany, mało tego ku twojemu zdziwieniu nagle pojawia się wyliczanka twoich niewłaściwych zachowań z przeszłości, tak że odnosisz wrażenie iż ta osoba widocznie przez cały czas była fałszywa i dwulicowa. To jest możliwe, ale nie koniecznie. Może ta osoba dostosowała swoje postrzeganie ciebie do tego jak się zachowała. Dużo lepiej brzmi stwierdzenie, że przecież to ty zachowałeś się tyle razy nie fair wobec niej, iż ta właściwie to miała prawo tak postąpić wobec ciebie. Mało tego, może nawet zastanawiała się, dlaczego wcześniej cię tak lubiła? Pewnie dlatego że jest za dobra dla innych ludzi. No i od razu robi się lepiej na duszy.
Ten podświadomy proces ma ogromne znaczenie dla osób, które wychodzą z nałogu. Właśnie dlatego istnieje zasada całkowitego odstawienia alkoholu bez możliwości tzw. okazyjnej lampki wina. Przytoczę tu mój przykład jako że jest to czysta klasyka tego schematu.
Kiedyś przestałem całkowicie pić alkohol po pewnym nieprzyjemnym zdarzeniu, po którym dostałem ogromny zastrzyk motywacji, aby zmienić swoje życie. To było niezwykle trudne, ale dokonałem tego używając siły własnej woli. Nie dotknąłem alkoholu niemal rok czasu, będąc świadomym tego jak działa wspomniana zasada konsekwencji. Aż trafił mi się ślub mojego brata, na którym byłem świadkiem. Oczywiście kilka godzin twardo odmawiałem napicia się toastu za zdrowie pary młodej, jednak po długich namowach w końcu uległem. Bardzo dobrze się bawiłem. Jak to na weselu. Potrafiłem tego wieczoru w pełni kontrolować ilość wypijanego alkoholu, a przynajmniej tak mi się wydawało. Następnego dnia po przebudzeniu się, stwierdziłem; „W zasadzie to nic wielkiego nie stało się.”
NO WŁAŚNIE STAŁO SIĘ !!!
Zmieniłem swoje postrzeganie tego kieliszka. To przecież ciągle był „gwóźdź do trumny”, bez względu na to jak przyjemny, mały i kulturalny.
Miałem przemożne poczucie że panuję nad sytuacją. „Przecież mnie nie ciągnie. Teraz dalej będę utrzymywał trzeźwość.” mówiłem. Dwa miesiące później wypadła jakaś inna impreza. „Więc, czemu miałbym się nie napić skoro mnie nie ciągnie. Nie musze pić, ale nie muszę też bronić się przed tym aż tak bardzo, skoro nad tym panuję.” I znowu kulturalna zabawa, a następnego ranka moja reakcja była podobna do poprzedniej, czyli „nic wielkiego się nie stało”. Po kolejnym miesiącu znów coś wypadło. Schemat ten sam. Zanim się spostrzegłem piłem już w każdy weekend. „Ale przecież większość młodych ludzi pije i bawi się w weekendy, więc wcale nie odbiegałem tak bardzo od normy.” Kilka miesięcy po tym pierwszym feralnym kieliszku piłem już w najlepsze. Zdawałem sobie sprawę że przesadzam, ale nie miałem już sił aby przestać. Byłem już zbyt daleko.