PRZYJEMNOŚCI ŻYCIOWE
Oczywiście nie ma nic złego w samej zabawie życiowej, szczególnie w młodym wieku, kiedy to wręcz trudno zaspokoić pod tym względem swoje potrzeby. Jednak bez rozwoju duchowego, może to być ryzykowna droga.
Szczególnie, gdy szuka się wciąż nowych doznań, łatwo ulec pseudo rozwojowi wewnętrznemu, gdy wszyscy rówieśnicy stają się nagle filozofami życiowymi o dużym dorobku naukowym. Dobrze jest zawsze porównywać swoje spojrzenie na życie z punktem widzenia starszych ludzi, nie tyle po to by ich słuchać, bo to raczej trudne do przyjęcia w młodym wieku, ale po to by mieć kilka pomocniczych punktów widzenia. Otwartość umysłu nie ma przecież kategorii wiekowych.
To przecież zależy od każdego z nas samych, jak bardzo otwarci jesteśmy na inne spojrzenie bądź krytykę. A teoria, która nie potrafi się obronić? No cóż, może nie jest prawdziwa?
Zagłębianie się w samemu siebie, z udziałem innych spojrzeń na życie, to droga do mądrości, natomiast zagłębianie się w sobie bez udziału innego punktu widzenia, to tylko „droga”. Kto wie, gdzie ona może zaprowadzić?
To przede wszystkim domena młodych ludzi, by szukać różnych przyjemności jakie może dać życie. Teraz wiem, że drobne przyjemności, takie jak piękna pogoda, dobry film, spotkanie z kimś miłym, to moje doczesne drobne przyjemności. Często dane mi, w zamian za nic. Mogę tych życiowych przyjemności zebrać całe mnóstwo, lecz bez poczucia ich znaczenia, będę szukał czegoś dalej, jakby coś jeszcze za nimi się kryło.
„Dopiero, kiedy wspominamy piękną pogodę w brzydki dzień, przychodzi myśl, że może nie wykorzystaliśmy jej całkowicie, jak byśmy chcieli.”
Przywykamy do drobnych i powtarzających się przyjemności, z czasem często zapominając o ich wartości i szukamy czegoś nowego. Wiadomo. Ciągle te same bodźce, to już zaczyna podchodzić pod definicję „nudy”. Często więc próbujemy rozwijać się również i pod względem doznawanych wrażeń.
Świetnie, jeśli wybraliśmy coś pożytecznego, służącemu zdrowiu, co wymaga od nas czasu do osiągnięcia jakiegoś sukcesu i związanej z nim przyjemności. Tragedią jest natomiast, gdy wybieramy te najszybsze rozrywki, gdzie „sukces i przyjemność” przychodzą w ciągu zaledwie kilku minut. Po kilku godzinach lub nawet krócej, przyjemność mija, wraca zwyczajność i nie widać za bardzo kolejnych celów, poza kolejnym takim „sprintem”.
Teraz myślę, że jeżeli nie będę potrafił doceniać i cieszyć się z tych najprostszych radości dnia codziennego, nie będę miał czym pokryć tych złych punktów, które przyjdą same. A to oznacza, że jeśli w rozrachunku codziennym, tygodniowym czy miesięcznym będę wychodził na plus, to będę szczęśliwym człowiekiem. To dla mnie właśnie jest jedną z definicji szczęścia życiowego. Mieć dodatni bilans punktów w wielu obszarach życia. Oczywiście wielkie cierpienia jak czyjaś śmierć, ciężka choroba, utrata rodziny itp. muszą być wpisywane w bilans długoterminowy wieloletni, ale tak by nie przekształciły się w stały, a może nawet pierwszy i najważniejszy, element każdego czynionego bilansu. Czy to rocznego, czy miesięcznego, a już nie daj Boże codziennego.
W rozdziale "Nie dodawaj" piszę, że miałem swoje stałe problemy, dla mnie duże (kredyt w banku, samotność, no i wszędobylska "szarość życia"), do których to dodawałem przychodzące nowe mniejsze lub większe zmartwienia, a te sprawiały, że moja "czara nieszczęść się przelewała". Ja po prostu nie robiłem żadnego bilansu. W ogóle nie widziałem pozytywów ( byłem przecież zdrowy, młody, miałem pracę i parę jeszcze innych spraw mógłbym wymienić). Zamiast tego, skrupulatnie i co więcej codziennie, spisywałem swoje "stałe problemy" i nowe mniejsze przychodzące.
A gdybym zaczynał właśnie od tych stałych pozytywów? Potem mniejszych, nowo przybyłych. A dopiero potem zajmował się negatywami. I na dodatek te duże stałe odkładał na "lokatę długoterminową"? To czara nie miałaby się jak wylać! To określa patrzenie na świat.
Ale uważaj, bo jeśli odejdziesz zbyt daleko od tej zbalansowanej linii, w jakimś obszarze życia. I to w obu kierunkach. Możesz się zgubić. Negatywy - wiadomo, no a pozytywy? Na przykład: Zdrowie (żaden sportowiec nie wytrzyma non stop treningów wyczynowych), Rodzina (ani chorobliwa zazdrość, ani nadopiekuńczość nie są dobre), Kariera (tu chyba nie muszę nic pisać?), Przyjemności (nadużywanie może się znudzić i to jest bezpieczna wersja, ale może uzależnić - wiem coś o tym) itp. itd.
Szczególnie dotyczy to ekstremalnych przyjemności, gdy zagubienie się w przyjemnościach życiowych oznacza uzależnienie, czy nawet śmierć.
Jest też inne niebezpieczeństwo. Ponieważ wartości składowych wszystkich części bilansu są postrzegane w sposób subiektywny, to poszczególni członkowie rodziny będą przypisywali im różne stopnie ważności. Np. dla żony będzie ważniejsza rodzina, dla męża kariera, a dla dzieci rozrywka. Dobrze by było, aby wszyscy próbowali w tym wszystkim znaleźć jakąś równowagę. Taka równowaga chroniłaby wahania sukcesów i porażek. I pozwala spojrzeć na swoje życie z lepszej perspektywy.
Niestety taka równowaga i tolerancja bardziej pasuje do życia w Raju niż na Ziemi. Jednak trzeba sobie uzmysłowić, że o ile "Zdrowie", "Rodzina" stanowią pełne wartości i sukcesy na tym polu wpisuje się w długoterminowe Bilanse jako duże wartości. To "Pieniądze", "Władza" i "Przyjemności", przecież jednego dnia są drugiego mogą zniknąć. Czyli pasują do krótkoterminowych "Bilansów".
Kiedy patrzę wstecz na moje życie to widzę tylko nadwyżki, czy to negatywne czy to pozytywne i na tej podstawie określam, czy był to szczęśliwy okres w moim życiu czy też nie. A ty jak to robisz?
Złe wydarzenia, spowodowane czynnikami zewnętrznymi które przyjdą, a takie przyjdą na pewno, jeśli nie staną się dla mnie jakąś lekcją, będą jedynie destrukcją. A szara codzienna rzeczywistość, jeśli nie będzie lekcją cierpliwości, stanie się przykładną lekcją szarpania się z samym sobą. I tu jest wolne miejsce dla wszelkich używek. „Po co się szarpać, skoro można się bawić”. Ja też tak mówiłem.
Możecie wykorzystać chwile refleksji nad swoim życiem na dokonywaniem w myśli takiego bilansu. Ale najważniejsze byście pamiętali do jakich bilansów zalicza się poszczególne wartości.