Rozwój duchowy

Wyobraź sobie miejsce gdzie nikt cię nie krytykuje za twoje postępowanie w życiu. Nikt nie poucza, co powinieneś zrobić w danej sytuacji. Nie moralizuje, co jest dobre a co złe. Miejsce, gdzie ludzie mówią ci jedynie, że to ty sam musisz znaleźć swoją własną drogę, a oni mogą jedynie opowiedzieć ci o swoim życiu, abyś szukał w tej opowieści wskazówek dla siebie. To ty sam będziesz odpowiadał za popełnione błędy i ponosił ich konsekwencje, wiec inna osoba, która ma innych rodziców, inne doświadczenia życiowe, nie może wiedzieć, co jest dla ciebie najlepsze i słuszne.

Czy pisze tutaj o raju? Nie. Piszę o zasadach panujących na spotkaniach grup AA.

Nie chodzi tu o jakąś anarchię, ale o mądrość życiową i szacunek dla decyzji drugiego człowieka. Ludzie sami wiedzą, co jest dobre a co złe, uczą się tego od rodziców i przez całe życie od społeczeństwa. Co więcej sami chcą być dobrzy, poza pewnymi wyjątkami oczywiście. To jest naturalna potrzeba, bez której ludzkość dawno już by wygasła. Ale na tej drodze życiowej często błądzą, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy, a cała mądrość polega na pokazaniu im jakiejś właściwej drogi, a nie na jej nakazaniu.  

Jeśli chodzi o mnie to myślę, że nigdy nie będę tak mądry, aby odrzucać szanse uczenia się od innych ludzi. Ci ludzie dali mi coś, czego nie kupiłbym za żadne miliony. Zmienili mój punkt widzenia świata i życia. Dlatego jestem dumny z tego, że mogę uczestniczyć w spotkaniach grupy AA.

Rozwój duchowy, jaki dają mi te spotkania, to jest coś absolutnie bezcennego. Wiele ludzi przychodzi tam latami, nie dlatego że muszą, ale dlatego że chcą.

Czy zauważyłeś, jak kojące dla duszy jest wysłuchiwanie czyichś większych problemów? I to nie dlatego, że ten ktoś użala się nad sobą, a ty cieszysz się że nie masz takich problemów. Przychodzi na myśl wtedy pytanie. Na czym właściwie polegają te moje małe problemy? Zaczyna się je widzieć z innej perspektywy. A potem dużo ważniejsze. Na czym polega życie? Od czego zależy szczęście?

Ci ludzie tam, właśnie pokazują mi to wszystko.

 

Potrzeba zrozumienia, które dostaniesz na meetingach AA

Dla zdrowego człowieka to jedna z najważniejszych kwestii w małżeństwie, rodzinie czy nawet pracy, natomiast dla alkoholika to sprawa najważniejsza.

Wszyscy wokół widząc problem, próbują go za wszelką cenę rozwiązać. Na podstawie wszystkich swoich wcześniejszych doświadczeń i informacji, konstruują swoją własną teorię, próbują znajdować źródło przyczyn i często wybierają odpowiednią terapię.

Pijący alkoholik jeszcze nie zdążył zastanowić się nad samym sobą, a już ma podaną do wyboru całą paletę terapii. A co najśmieszniejsze, wszystkie są skuteczne, bo logiczne.

Alkoholizm to choroba emocji, nie logicznego myślenia. Logika jest w tym przypadku ściśle podporządkowana odczuciom, nawet nie emocjom. Więc znajdowanie rozwiązania na podstawie logiki całkowicie mija się z celem.

Żaden alkoholik nie chce mieć prywatnego lekarza, ani tym bardziej doradcy. I to jest najczęstszy powód uciekania od wszystkich. Nikt przecież nie wie lepiej od niego samego, co mu dolega. Widzi czyjąś propozycję terapii jako równie skuteczną, co upuszczanie krwi w leczeniu ospy. 

Nie można mu dać nic lepszego niż przyjaźń i zrozumienie, bez prób ingerencji w jego życie. Stanąć przy nim jako przyjaciel, nie lekarz. On musi sam wstać i nikt na całym świecie nie jest w stanie go w tym wyręczyć. I nie czarujmy się wielu z nich, jeśli nie większość, nigdy nie wstanie. To nie grypa, to alkoholizm.

Alkoholik musi wziąć całkowitą odpowiedzialność za swoje życie. Nie chodzi tu o wyrzucanie z domu, bo to tylko pogłębia poczucie braku zrozumienia i osamotnienia. Ale jeśli już do tego dojdzie, ważne jest by dać mu jakąś małą podporę w postaci ciepłego posiłku na obiad, ale za resztę dnia musi sam odpowiadać bez niczyich morałów.

Szybciej dojdzie do właściwych wniosków sam. Nakaz, rada to dla jego umysłu zapora, przed którą zawraca, choćby była najlepsza.

Alkoholik posiada jedną rzecz, której nikt zdrowy nie jest w stanie zrozumieć, a mianowicie pogardę dla samego siebie i dla swojego życia. Obcy ludzie nim gardzą, ale to jest niczym w porównaniu z pogardą i wstrętem, jaki on ma do samego siebie.    

    

Skala ważności

Dla alkoholika wszystko co jest zabarwione możliwością wypicia alkoholu, ma większą wartość, niż dana rzecz czy sprawa bez niego. Niby to normalne, bo przecież jest powszechną sprawą oblewanie nowego mieszkania, sukcesu w pracy czy samochodu. Jednak alkohol przestaje być już tylko dodatkiem do sukcesu, a zaczyna być powodem do opicia się. Opić się znaczy lepiej uczcić nowy nabytek materialny, niż tylko napić się piwa. Znacznie lepiej pasują duże emocje, niż małe do wielkiego sukcesu.

A i jest przekonanie, że i z najmniejszych powodów należy się cieszyć w życiu. W takim rozumieniu słowo „cieszyć się”, zawiera przynajmniej w połowie wartość nadaną przez alkohol.

A gdy nie ma się z czego cieszyć, zostaje ta połowa alkoholowego szczęścia, więc powód może być nazwany poniedziałkiem, czy paskudną pogodą.