Rozwój duchowy a nasza seksualność

Popęd seksualny jest naszym silnym instynktem oraz naturalną potrzebą i nie ma w nim nic złego, ani też w sposobie jego uprawiania seksu, o ile oczywiście nie rani to innych. Jednak kierowanie się tym instynktem jako drogowskazem w podejmowaniu decyzji, nie tylko krzywdzi bliskie osoby, ale przede wszystkim niszczy własne zasady moralne i to w sposób podświadomy.

Jeżeli ktoś daje sobie prawo łamania ogólnie przyjętych zasad moralnych, po to tylko by uzyskać nagrodę w postaci stosunku seksualnego czy romansu, dużo łatwiej będzie wykorzystywał kłamstwa i oszustwa dla uzyskiwania innych celów. Dostaje przecież przyjemność, często bez następstwa kary, a to zachęca do stosowania tak skutecznej metody, w innych sferach życia.

Złamana zasada moralna, która zawiera wyjątki, staje się przez to słabsza, gdyż dużo więcej naszych słabości możemy przez owe błędy tłumaczyć i to w różnych dziedzinach życia. Na dodatek, ponieważ lubimy myśleć o sobie jako o ludziach niezłomnych, spychamy wierność na niższy szczebel w hierarchii naszych wartości. Sami pomyślcie, czy ktoś taki niewierny, wyliczając swoje zasady moralne wymieni wierność, jako jedną z najważniejszych zasad?

Ludzie postawieni zostali w sytuacji, gdy muszą wybierać pomiędzy przestrzeganiem zasady wierności, a pokusą sytuacji, czy pojawiającym się oczarowaniem jakąś osobą. Obie te rzeczy są ważne dla ludzi, choć wywodzą się z innych przestrzeni naszego człowieczeństwa. Seks i potrzeba kilku partnerów czy towarzyszy życia pochodzi z natury, czyli jest to instynkt by zapewnić sobie sukces genetyczny, a zasady moralne pochodzą z ludzkich osiągnięć duchowych.

1). Gdy wybieramy drogę samych przyjemności zmysłowych, łamiąc wartości duchowe, podążamy tak naprawdę w pustkę, goniąc za czymś co nie ma głębszej wartości i nie dostrzegamy wartości napotykanych ludzi, których z resztą często ranimy.

2). W przypadku drugiego wyboru, czyli sztywnych wartości moralnych, oszukujemy samych siebie, wypierając swoje uczucia i pragnienia ze świadomości oraz być może tracąc szansę na największą miłość swego życia.

Ludzie często ulegają złudzeniu, że skoro podoba im się jakaś obca osoba i czują do niej pociąg seksualny lub emocjonalny, to jest to objaw jakichś braków w ich dotychczasowym związku. Pomijam tu oczywiście przypadek, gdy faktycznie tak się dzieje. Określają takie myśli czy pragnienia, jako z góry złe i nienaturalne oraz doszukują się przyczyny, której po prostu w zdrowym związku najzwyczajniej nie ma. Ta napotkana osoba jest po prostu dla nas atrakcyjna i tylko tyle. Nie oznacza to przecież, że mamy od razu zdradzać swojego partnera.

A teraz kilka słów o naszych biologicznych korzeniach. A więc, dlaczego ludzkie twarze są tak różne od siebie? Czemu służyć ma to piękno? Przecież nasi najbliżsi krewniacy, szympansy i goryle przynajmniej nam wydają się być identyczne.

Jak wiadomo człowiek wytworzył się na sawannie, gdzie niewątpliwie długie nogi były przydatne, gdy trzeba było pokonywać długie dystanse, więc ich atrakcyjność seksualną można łatwo wytłumaczyć. No ale dlaczego pośladki są pociągające? Przecież ich seksualność jest oczywista.

Pochodzimy z północno-wschodniej Afryki, gdzie około 5 milionów lat temu zniknęła dżungla a zamiast niej pojawiła się sawanna. O ile w lasach deszczowych może występować tylko jedna pora roku, to już na sawannie następują po sobie na zmianę pora sucha i deszczowa, a zatem pojawiła się konieczność dostosowywania okresu narodzin potomstwa do najbardziej korzystnego okresu w ciągu roku, czyli szczególnie ważnego okresu pierwszych miesięcy życia dziecka.

Jednak przez te 5 milionów lat nie przystosowaliśmy się do tego zmienionego kalendarza biologicznego. Nie mamy przecież żadnego okresu na stosunki seksualne i kalendarza rodzenia dzieci. Wręcz przeciwnie, czujemy pociąg seksualny przez cały rok i wręcz używamy seksu do rozładowania napięcia. Nasuwa się podstawowe pytanie; niby dlaczego czerpanie przyjemności z seksu jest czymś złym?

Nie chodzi tu o puste załatwianie swojej potrzeby bez choćby cienia sympatii, ale właśnie o dostrzeganie tego piękna zewnętrznego oraz wewnętrznego drugiego człowieka i cieszenia się nim.